Pandemia wywróciła szpital do góry nogami.
Czy można się zaadoptować się do nowych warunków? Epidemia COVID-19 z perspektywy lekarki rezydentki
Małgorzata Osmola, lekarz rezydent onkologii klinicznej, w czasie epidemii COVID-19 pracuje na Izbie Przyjęć szpitala klinicznego, gdzie przyjmowani są pacjenci z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
Jak wygląda Twoja praca lekarza podczas pandemii COVID-19?
Pandemia wywróciła szpital do góry nogami. Z macierzystego oddziału onkologii trafiłam na Izbę Przyjęć “COVID”, gdzie przyjmowane są osoby z podejrzeniem o zakażenie koronawirusem. Tę pracę zaczęłam po 2-tygodniowej kwarantannie, na którą zostałam skierowana z powodu kontaktu z chorym na koronawirusa. Wcześniej, na onkologii, staraliśmy się przyjmować chorych do oddziału “normalnie” na leczenie, ale odnalezienie się w tych nowych warunkach ciągłego zagrożenia zakażeniem dla pacjentów i lekarzy było trudne i stresujące. Niestety opieki nad pacjentami- w naszym wypadku podania chemioterapii- nie da się załatwić przez telefon lub zdalnie, nie da się go przełożyć na później, więc chorzy jak i personel przychodzą do szpitala, aby kontynuować leczenie.
Mogę sobie tylko wyobrazić, co czują pacjenci, gdy widza mnie w tym kosmicznym kombinezonie. Dostrzegam w ich oczach strach i panikę, potęgowaną przez to, że zza maski ciężko mnie usłyszeć.
Jaka sytuacja jest dla Ciebie większym wyzwaniem – praca na Izbie Przyjęć “COVID”, czy kwarantanna?
Jestem osobą, która lubi działać, więc siedzenie w domu na kwarantannie, kiedy czekałam na wynik testu w kierunku koronawirusa, było dla mnie bardzo trudne i czułam olbrzymią bezradność. Było mi ciężko z tym, że moi koledzy walczą w pracy, a ja nie mogę im pomóc. Na szczęście wynik testu był ujemny, więc mogłam wrócić do pracy, tym razem na linię frontu, bo często tak mówimy o Izbie Przyjęć “COVID”. Odczuwam duży stres związany z narażeniem na zakażenie, ale poczucie, że wraz z zespołem przeciwdziałamy pandemii i chronimy naszych pacjentów, dodaje mi sił. Czuję, że działamy.
Czy uważasz że każdy lekarz czy pielęgniarka powinini pracować “na froncie” z chorymi zakażonymi?
Mówi się, że pracę w ochronie zdrowia sami sobie wybraliśmy, to nasz zawód i składając przysięgę Hipokratesa zobowiązaliśmy się do opieki nad chorym w każdych warunkach. Ale nie każdy poradzi sobie w warunkach epidemii. . Praca na “froncie” koronawirusowym jest trochę jak na tym wojennym, a nie każdy decydując się na zawód lekarza widział się właśnie w takiej roli. Każdy wybiera rodzaj wspierania służby zdrowia, dostosowany do swojego charakteru i umiejętności radzenia sobie ze stresem.Osoby, które zdecydowały się na spokojniejsze wersję pracy lekarza – np. w przychodni, nie będą czuć się dobrze w niebezpiecznych warunkach. Myślę, że trzeba zrozumieć lęk związany z nowym zagrożeniem. Na pewno zmuszanie do pracy przy walce z epidemią nie jest dobrym rozwiązaniem. Mam na uwadze szczególnie osoby, które mają małe dzieci albo starszych lekarzy, dla których taka praca jest szczególnie niebezpieczna.
Czy praca w warunkach Izby Przyjęć “COVID” jest wymagająca?
Tak, najtrudniejsze jest zakładanie kombinezonu – w naszym przypadku wielkich i pomarańczowych strojów, które bardziej przypominają stroje kosmonautów, niż fartuchy lekarskie Całe przygotowanie do kontaktu z chorym, czyli – zakładanie środków ochrony osobistej – maski, przyłbicy, kombinezonu, rękawic, do którego zostaliśmy wcześniej przeszkoleni, trwa kilkanaście minut. Gdy poruszam się w kombinezonie, wydaje on taki szelest, że nie słyszę własnych myśli. Mogę sobie tylko wyobrazić, co czują pacjenci, gdy mnie w nim widzą. Dostrzegam w ich oczach strach i panikę, potęgowaną przez to, że zza maski ciężko mnie usłyszeć.
Trudne jest też to, że z uwagi na pracę nie mogę mieć bezpośredniego kontaktu z przyjaciółmi i rodziną. Do sklepu idę w ostateczności, po specjalnym przygotowaniu, aby zapobiegać potencjalnym zakażeniom innych. Maska i rękawiczki to oczywiście obowiązek. Towarzyszy mi strach, ponieważ czuję że nie jestem odpowiedzialna tylko za siebie, ale przede wszystkim za innych.
Czy Twoje wcześniejsze doświadczenia lekarskie jakkolwiek pomogły Ci w tym, z czym teraz się mierzysz?
Mam doświadczenie w pracy na misji medycznej w Rwandzie, w małym regionalnym szpitalu. W czasie mojego pobytu zaraz za granicą w sąsiednim Kongu toczyła się epidemia Eboli. Nie brałam bezpośredniego udziału w walce z epidemią, ale widziałam jak kraj przeciwdziała rozprzestrzenianiu się infekcji: zamyka granice, zabrania przemieszczania się, wprowadza punkty pomiaru temperatury. Od tamtego czasu miałam z tyłu głowy, że epidemia może wydarzyć się także u nas, i trzeba być na to przygotowanym (na tyle, ile można).
Afryka pokazała mi też pracę w trudnych warunkach, w niebezpieczeństwie, gdzie jednak trzeba chronić siebie. I obecne warunki w czasie pandemii COVID-19 trochę przypominają mi te “afrykańskie” czasy.
Chcę podziękować wszystkim koleżankom i kolegom, którzy decydują się na pracę w warunkach zagrożenia, możemy bić sobie brawo, że podjęliśmy się tak trudnego zadania.
Autorzy:
lek. Magdalena Zdziebko
lek. Małgorzata Osmola