Raport z zagranicy – praktykowe wspomnienia z pierwszej ręki

Zdawać by się mogło, że o praktykach zagranicznych napisałyśmy już wszystko. I rzeczywiście, lektura trzech wcześniejszych artykułów powinna dostarczyć Wam wielu niezbędnych informacji związanych z rekrutacją czy kwestiami finansowymi. Pomyślałyśmy jednak, że o zdanie warto byłoby zapytać jeszcze osoby, które skorzystały z różnych form wyjazdów. Zobaczcie, jak wspominają swoje przygody z praktykami za granicą.

SAMODZIELNA ORGANIZACJA

Melania Majewska, studentka 5. roku Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W lipcu 2023 roku spędziła 2 tygodnie na oddziale Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Endokrynologicznej w Kepler Universitätsklinikum w Linzu (Austria).

To był dla mnie bardzo wartościowy czas. Przez dwa tygodnie miałam okazję odwiedzić różne poradnie i pracownię USG Diagnostyki Prenatalnej, gdzie uczestniczyłam w badaniu pacjentek i zapoznawałam się ze wszystkimi procedurami.

Sporo czasu spędziłam również na bloku operacyjnym, na którym mogłam przyglądać się wykonywanym zabiegom – od tych częściej spotykanych, jak cięcia cesarskie, po takie, których w Polsce nie miałam wcześniej okazji zobaczyć, np. operację sposobem Vecchiettiego u kobiety z zespołem Mayera-Rokitansky’ego- Küstera-Hausera (MRKH). Przy niektórych operacjach pozwolono mi nawet asystować!

Podczas praktyk sporo czasu spędziłam również na oddziale oraz na odcinku położniczym, gdzie widziałam porody siłami natury. Odwiedziłam też klinikę leczenia niepłodności.

Z pewnością były to najlepsze praktyki w moim życiu, a rozstanie ze szpitalem i lekarzami, którzy tak ciepło mnie przyjęli, nie należało do najprostszych.

Dzięki tym praktykom miałam okazję poznać inny system ochrony zdrowia, spotkać studentów z różnych krajów (Portugalii, Turcji, Indonezji, Austrii) i oczywiście sprawdzić moją znajomość języka niemieckiego w praktyce. Mimo, że wyjazd do innego kraju i zetknięcie się z obcym językiem wymagało wyjścia ze strefy komfortu i pierwszego dnia towarzyszył mi stres związany z barierą językową, to wszyscy przyjęli mnie tak ciepło, że od drugiego dnia czułam się w szpitalu jak w domu. To był niezapomniany czas, który dał mi ogromną motywację do dalszej nauki języka niemieckiego, by już niedługo powrócić do Austrii.

Aleksandra Śliwka, studentka 5. roku Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Swoje praktyki odbyła dwukrotnie: na oddziale pulmonologicznym w Aarhus (Dania) oraz na oddziale ginekologicznym w Wiedniu (Austria).

Praktyki zagraniczne to temat budzący duże zainteresowanie w ostatnich latach. Czy trudno jest je zorganizować na własną rękę, a przede wszystkim – czy warto to robić?

Do tej pory byłam na dwóch wyjazdach zagranicznych. Pierwszy z nich odbył się w Aarhus (Dania) na oddziale pulmonologicznym, drugi natomiast w Wiedniu (Austria) na ginekologii i położnictwie. W obu przypadkach zaczęłam od napisania maila do szpitala z pytaniem o możliwość zorganizowania takiego pobytu na danym oddziale.

Często dostaję pytania na Instagramie, co warto zawrzeć w takim mailu. Osobiście zawsze załączam CV, list motywacyjny, w którym dodatkowo umieszczam informację jakie przedmioty zaliczyłam do tej pory, certyfikat językowy (w moim przypadku jest to CAE), kartę praktyk z mojej uczelni w języku angielskim (dzięki czemu osoba, która zajmuje się praktykami będzie wiedzieć czego oczekujemy od naszego pobytu w danej jednostce) oraz listy rekomendacyjne. Na odpowiedź czasami trzeba czekać nawet miesiąc, ale do tej pory zawsze uzyskiwałam wiadomość zwrotną – nawet jeżeli była ona negatywna.

Ogromnym plusem organizowania praktyk samodzielnie jest to, że to Wy decydujecie o tym, co, gdzie i kiedy będziecie robić. Nie macie ograniczeń co do wyboru miejsca czy długości pobytu, tak jak jest to w przypadku praktyk organizowanych przez różne instytucje.

Niestety, ale za wszystko trzeba płacić z własnej kieszeni i brak dofinansowania staje się odczuwalny w szczególności gdy rozmawiamy o konieczności zorganizowania noclegu. My zazwyczaj szukaliśmy mieszkań na Airbnb, ale po taniości można szukać miejsca w lokalnych akademikach, bądź zapytać szpital o pomoc w organizacji noclegu.

Zostaje nam zatem pytanie czy warto wyjeżdżać?

Oczywiście, że tak! Nawet jeżeli nie macie w planach emigracji z Polski, uważam, że fajnie jest zobaczyć i porównać jak wyglądają systemy ochrony zdrowia w innych państwach, jak wygląda dzień pracy w innym miejscu, jak wygląda praca zespołu medycznego, czy jak prowadzona jest rozmowa z pacjentem.

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że za granicą ma się ten luksus, że do jednego lekarza jest przypisywany jeden student, co diametralnie zwiększa komfort nauki. Na pewno zależy to od charakteru osoby, ale osobiście czuję się o wiele pewniej i chętniej pytam lekarza o różne rzeczy, czy próbuję nowych dla siebie czynności praktycznych, niż na zajęciach w Polsce, gdzie obserwuje mnie moja „szóstka” kliniczna.

Poza samym zdobywaniem umiejętności z zakresu medycyny mamy również możliwość przesiąknąć kulturą nowego kraju, pozwolić sobie na rozwlekłe zwiedzanie i spróbować lokalnych dań, a może nawet wykorzystać umiejętność prowadzenia rozmowy w innym języku niż angielski. Podróże definitywnie kształcą, więc jak najbardziej zachęcam do sprawdzenia swoich sił w zagranicznych szpitalach!

PROGRAM ERASMUS+

Adrianna Rasmus-Czternasta, lekarka-stażystka i absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Wraz z programem Erasmus+ (już jako absolwentka) wyjechała na praktyki kliniczne do Rijeki.

Na praktyki zagraniczne wyjechałam dopiero po 6. roku studiów i na kraj medycznego podboju wybrałam Chorwację. Były to dwumiesięczne praktyki w ramach programu Erasmus+, co oznaczało, że otrzymywałam stypendium w wysokości 600 euro miesięcznie oraz zostały mi zwrócone koszty dojazdu.

Kontakt ze szpitalem KBC w Rijece jest przyjazny, za praktyki odpowiada jedna wyznaczona tylko do tego osoba, która szybko odpisuje na e-maile, jest pomocna i dobrze komunikuje się w języku angielskim.

Praktyki odbywałam na oddziale ginekologii, gdzie po wykazaniu swojego zainteresowania, byłam rozpisywana w roli asysty do zabiegów ginekologicznych oraz cesarskich cięć. Biorąc pod uwagę, że większość moich lat klinicznych na studiach przypadło na okres pandemii COVID-19, to w Chorwacji uczestniczyłam pierwszy raz w porodach naturalnych.

Lekarze w rijeckim szpitalu byli naprawdę chętni do przekazywania swojej wiedzy, angażowania mnie w pracę oddziału, ale też nie mieli problemu z tym, abym czasem wzięła wolne i zwiedzała ich ojczyznę – dzięki czemu udało mi się objechać Chorwację wzdłuż i wszerz, od Rovinju po Dubrownik.

Chorwackie szpitale dysponują podobną aparaturą i czasem gorszym wyposażeniem od tych w Polsce (sale chorych potrafiły być dziesięcioosobowe), jednak niekwestionowaną zaletą praktyk w Rijece jest to, że tuż po skończeniu zmiany mogłam kąpać się w ciepłym Morzu Adriatyckim i ładować baterie po trudnym akademickim roku, wylegując się na plaży.

Minus praktyk w ramach Erasmusa jest natury towarzyskiej – na czas wakacji erasmusowe organizacje studenckie w Chorwacji zawieszają swoją działalność i nie przeprowadzają żadnych spotkań integracyjnych, przez co trudno poznać międzynarodowe towarzystwo. Ja jednak do Rijeki wybrałam się z kompanem, z którym do dziś wspominamy nasze chorwackie praktyki jako jedne z najlepszych wakacji w życiu ze względu na możliwość zbalansowania tam rozwoju i odpoczynku.

STOWARZYSZENIE IFMSA-POLAND

Marta Andrzejewska, absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. W ramach programu wymian zagranicznych SCOPE stowarzyszenia IFMSA-Poland odbyła praktyki na oddziale Onkologii i Hematologii w Murcji (Hiszpania).

Na swoje pierwsze praktyki z IFMSA-Poland chciałam pojechać w ramach programu SCORE. Zostałam przyjęta wówczas do Hiszpanii, ale niestety ze względu na pandemię COVID-19 mój wyjazd został odwołany. Nie zniechęciło mnie to jednak i już rok później ponownie wzięłam udział w rekrutacji, tym razem w ramach programu SCOPE – dotyczącego praktyk klinicznych. I tym razem aplikowałam do Hiszpanii, bo po prostu lubię ciepło i panujący w tym kraju klimat 🙂 Co istotne, poza punktami zdobytymi za działalność w organizacji pod uwagę brane są też dodatkowe osiągnięcia naukowe czy średnia ocen.

Jak wyglądał ten proces od strony organizacyjnej?

Przede wszystkim musiałam wybrać trzy miasta przyjmujące studentów w określonym przeze mnie miesiącu (w moim przypadku był to sierpień) oraz trzy lub cztery oddziały, na których najbardziej chciałam się znaleźć. Co ciekawe, trzeba było również określić co jest istotniejsze – miasto czy oddział.

Dokonując swoich wyborów wzięłam pod uwagę m.in. łatwość znalezienia lotów z Polski do moich hiszpańskich destynacji. Etap przygotowań do wyjazdu obejmował też konieczność spełnienia wszelkich formalności – zarówno prawnych jak i medycznych. Musiałam dostarczyć m.in. akt o niekaralności. Każdy kraj ma określone terminy na wysyłkę dokumentów, w moim przypadku był to, jeśli dobrze pamiętam, koniec stycznia.

Czas praktyk uważam za bardzo wartościowy. Zostałam przydzielona na oddział Onkologii i Hematologii, ale zdecydowanie więcej czasu przebywałam na części hematologicznej, która była moim pierwszym wyborem. Każdy tydzień swojego pobytu spędzałam z innymi lekarzami, ze względu na podział ich obowiązków – niektórzy lekarze zajmowali się np. wyłącznie pacjentami przed i po przeszczepieniu szpiku, inni białaczkami czy chłoniakami.

Był też czas dla hematologii nieonkologicznej. Dzięki temu miałam okazję poznać interesującą mnie dziedzinę dosłownie z każdej strony, co było dla mnie bardzo ważne, mogłam także obserwować przeszczepienie szpiku. Oprócz tego dostawałam też ciekawe publikacje do przeczytania, a nawet miałam szansę opracować przypadek kliniczny, który bardzo mnie zainteresował i który prezentowałam później podczas konferencji.

Taki wyjazd to jednak oczywiście nie tylko pobyt w szpitalu, ale też ludzie, kultura i rzeczy tak przyziemne, jak finanse.

Bardzo korzystnie rozwiązana została dla nas kwestia noclegów, ponieważ mogliśmy mieszkać w pokojach studentów na co dzień studiujących w Murcji, którzy opuścili je na czas wakacji. Razem ze mną do Murcji w ramach praktyk klinicznych przyjechało 10 osób i codziennie się spotykaliśmy, a w weekendy uczestniczyliśmy wspólnie w różnego rodzaju wycieczkach. W ten sposób zwiedziłam np. Grenadę i inne, piękne zakątki Hiszpanii.

Poza tym w Walencji zorganizowano także zjazd wszystkich osób przebywających w tamtym czasie na wymianie – w sumie przybyło na niego około 50 osób z różnych części kraju. Ludzie, których poznałam na praktykach, byli naprawdę świetni i bardzo miło wspominam ten czas.

Katarzyna Leszczyńska, lekarka, rezydentka neurochirurgii, absolwentka Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Z IFMSA-Poland wyjechała na wymianę naukową na Tajwan, do Panamy i Omanu (jako studentka fizjoterapii) oraz na praktyki kliniczne do Niemiec (jako studentka lekarskiego).

W ramach IFMSA-Poland działają dwa programy wyjazdowe: Program Stały ds. Wymiany Naukowej (SCORE, skrót od angielskiej nazwy: Standing Committee on Research Exchange) oraz Program Stały ds. Praktyk Klinicznych (SCOPE, od ang. Standing Committee on Professional Exchange). Poza tym, że udało mi się aż trzykrotnie wyjechać w ramach SCORE i raz w ramach SCOPE, koordynowałam też wymianę naukową na wszystkich poziomach organizacyjnych IFMSA. Byłam Koordynatorką Lokalną ds. Wymiany Naukowej, Koordynatorką Narodową, a wreszcie koordynowałam też SCORE na poziomie europejskim IFMSA. Mam więc doświadczenie zarówno jako uczestniczka wyjazdów, jak i jako osoba biorąca udział w organizowaniu ich, tworzeniu całej struktury i logistyki oraz szkoleniu osób zajmujących się tymi Programami.

Aby wziąć udział w kwalifikacji na ww. programy wyjazdowe trzeba być członkiem IFMSA-Poland. Na wyjazdy SCORE mogą aplikować studenci od 1. roku studiów, wszystkich kierunków medycznych (ja wyjechałam jako studentka fizjoterapii!), na SCOPE tylko studenci kierunku lekarskiego i tylko po rozpoczęciu zajęć klinicznych.

Ponadto trzeba każdorazowo sprawdzić, czy spełnia się na pewno wszystkie wymagania danego kraju przyjmującego, danego projektu naukowego, czy szpitala/oddziału. W kwalifikacji liczą się punkty z działalności w ramach IFMSA-Poland i IFMSA, działalności naukowej czy średnia ocen. Wyjazdy trwają standardowo 4 tygodnie. Trzeba zapłacić tzw. opłatę kontraktową, opłatę za studenta przyjeżdżającego oraz kaucję.

Poza tym, samodzielnie musimy opłacić sobie transport w obie strony, co ma ogromne znaczenie zwłaszcza przy wyborze bardzo egzotycznych kierunków. Nocleg i opiekę na miejscu mamy zapewnione. O szczegóły trzeba pytać Koordynatorów Lokalnych zajmujących się SCOPE i SCORE w danym Oddziale IFMSA-Poland lub przejrzeć Regulaminy SCOPE i SCORE IFMSA-Poland, które są do pobrania na stronie Stowarzyszenia: ifmsa.pl.

Ogromną zaletą (która może być jednocześnie wadą!) programów wyjazdowych IFMSA-Poland jest to, że są to wyjazdy organizowane przez studentów dla studentów.

Zarówno ustalaniem terminów, szukaniem opiekunów (wśród pracowników katedr, czy oddziałów klinicznych), jak i załatwianiem noclegu oraz atrakcji na miejscu zajmują się lokalni studenci. Wszystko więc zależy na kogo w danym roku trafimy i jak bardzo studenci będą chcieli się opiekować swoimi gośćmi z zagranicy.

Są pewne ogólne standardy, które musi zapewnić nam kraj przyjmujący, bo to wynika z umowy pomiędzy organizacjami studenckimi zrzeszonymi w ramach IFMSA, ale szczegóły samego wyjazdu mogą bardzo różnić się w zależności od kraju, roku wyjazdu i tego, na kogo trafimy na miejscu.

Na każdym z wyjazdów miałam przydzielone tzw. contact persons, czyli osoby-studentów, którzy odpowiadali na moje wiadomości tuż przed przyjazdem, jak i opiekowali się mną na miejscu. Ja miałam to szczęście, że każdy mój wyjazd był naprawdę świetnie spędzonym czasem, zarówno pod względem naukowym, jak i kulturowo-rozrywkowym.

Trafiałam zawsze na wspaniałych ludzi i z wieloma osobami, które poznałam na tych wyjazdach, do dziś utrzymuję kontakt, a niektórzy z nich są już specjalistami! Każdy z tych wyjazdów był wyjątkowy pod różnym względem.

I tak, będąc w Panamie mieszkałam w domu z rodziną jednej ze studentek kierunku lekarskiego.

Nie miałam przez to zbyt częstego kontaktu z innymi studentami przyjeżdżającymi. Spotykaliśmy się raz na kilka dni na wspólnym wyjściu. Miałam za to codziennie prawdziwe panamskie posiłki, w tym śniadanie szykowane i pakowane przez Mamę studentki, która się mną opiekowała. Rodzina dbała, żebym jak najlepiej poznała ich panamską kulturę.

Z kolei z Doktorem z Katedry Parazytologii wyjechałam nawet w teren, do dżungli, pobierać próbki do badań od lokalnych psów. Była to niesamowita przygoda zarówno pod względem naukowym, jak i kulturowym.

Będąc na SCOPE w Niemczech mieszkałam z kolei w prywatnym mieszkaniu studenckim i codziennie mogłam brać udział w zabiegach neurochirurgicznych, które odbywały się na kilku salach operacyjnych jednocześnie. Dostałam nawet własny rower na miesiąc, żebym mogła sprawniej poruszać się po mieście.

Na Tajwanie mieszkałam w studenckim akademiku, który znajdował się tuż przy szpitalu i uniwersytecie, a Profesor z Tajwanu wraz z całym zespołem z laboratorium, w którym spędziłam miesiąc ucząc się podstaw hodowli komórkowych, jako prezent dali mi moje własne DNA zamknięte w małej buteleczce z czerwoną kokardką. Mam je do dzisiaj!

W Omanie wynajęto dla wszystkich studentów przyjeżdżających z całego świata osobny, kilkupiętrowy budynek (osobne piętra dla kobiet i osobne dla mężczyzn) i codziennie podstawiano busika, który wszystkich przewoził na teren szpitala i uniwersytetu. Na miejscu mogłam uczyć się obsługi bardzo zaawansowanych sprzętów i maszyn należących do Katedry Biochemii, która jest częścią Uniwersytetu należącego do Sułtana. Sam teren Uniwersytetu był przepiękny. Były w nim ogrody, sporo fontann i wielki meczet.

Wszędzie, poza Niemcami, nikt nie robił problemów z porozumiewaniem się ze mną w języku angielskim. Wszyscy byli chętni do pokazywania mi nowych rzeczy i włączania mnie w swoją codzienną pracę. Dla Niemców problemem było to, że nie mówię płynnie po niemiecku, a znam jedynie podstawy.

Są to wyjazdy bilateralne, co oznacza, że na moje miejsce, do Polski przyjeżdżał student z danego kraju.

Oczywiście jak można się domyślić, rzadko który student z zagranicy, w tym z Niemiec, mówi płynnie po polsku i nikt w Polsce nie wymaga choćby i podstaw języka polskiego. Kwestie wymagań językowych każdy kraj ustala samodzielnie i często różnią się one również w zależności od oddziału. Warto zwrócić na to uwagę przed aplikowaniem na wyjazd.

Jako osoba biorąca udział w tych wyjazdach mogę powiedzieć, że każdy z nich był dla mnie wyjątkowy i wszystkie wspominam bardzo pozytywnie.

Z kolei jako osoba koordynująca je na poziomie ogólnopolskim, a później europejskim, wiem, że z organizacją na miejscu bywało naprawdę różnie. Kilkukrotnie mediowałam w sytuacjach, w których studenci na miejscu mieli problemy z kontaktem lub też nie mieli zorganizowanego konkretnego projektu, czy sensownej opieki.

Trzeba pamiętać, że za te wyjazdy odpowiadają studenci, którzy robią to za darmo, poświęcają swój wolny czas, a często łączą opiekę nad studentami z zagranicy z nauką do swoich egzaminów. Wszystko nie tyle zależy więc od kraju, ale właśnie od zespołu lokalnego, który w danym roku odpowiada za organizację SCOPE i SCORE na miejscu.

Również u nas w Polsce można się włączyć w opiekę nad studentami przyjeżdżającymi, a dzięki temu nawiązać ciekawe międzynarodowe znajomości, które, kto wie, może pomogą nam potem w lepszej organizacji własnego wyjazdu?

Jedno mogą powiedzieć na pewno – czas spędzony ze studentami z kierunków medycznych z zagranicy to zawsze bardzo cenne doświadczenie i możliwość dowiedzenia się, jak ochrona zdrowia i nauka wyglądają w innych krajach. Warto więc wyjeżdżać i naprawdę warto angażować się w opieką i organizację SCOPE i SCORE tu na miejscu, w Polsce 🙂

Podsumowując, każda forma wyjazdu może być ciekawą okazją do poszerzenia swoich horyzontów. Trudno jednoznacznie określić, która opcja jest tą najkorzystniejszą, ponieważ to kwestia bardzo indywidualna. Na zakończenie postanowiłyśmy jednak zebrać najważniejsze informacje – być może ułatwi Wam to decyzję na przyszłość!

 Samodzielna organizacjaProgram Erasmus+Stowarzyszenie IFMSA-Poland
Koszty++++++
Swoboda wyboru miejscaPełnaW przypadku praktyk – również pełnaBardziej ograniczona
Czas trwania praktykZależny od potrzeb praktykantaMinimum 2 miesiąceMiesiąc
Wymagania, formalnościZależne od wymagań szpitalaOkreślone w regulaminie, konieczność dopełnienia formalności do wypłaty stypendiumOkreślone w regulaminie, istotna rola punktów zdobytów w czasie pracy w stowarzyszeniu
Tabela 1. Porównanie sposobów organizacji praktyk zagranicznych dla studentów kierunku lekarskiego

Autorka: lek. Jagoda Hofman-Hutna

Podobał Ci się ten artykuł? Teraz możesz postawić nam kawę! Wesprzyj nas klikając w link:
https://buycoffee.to/polkiwmedycynie

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top